Wybierasz się do Italii? Może przyda Ci się moje „włoskie ABC”?

#A jak Aperol Spritz
To zdecydowanie hit tego lata. Nie wiedziałem, że połączenie Prosecco z Apperolem i wodą mineralną może tak szybko i mocno uzależniać. Ale wierzcie mi, może… 

#B jak Belluno
Małe miasteczko, które jest doskonałą bazą noclegową i wypadową w pobliskie Dolomity, a szczególnie do Parku Narodowego „Parco Nazionale Dolomiti Bellunesi”.
http://www.dolomitipark.it/pl/arrivare.html
Nocowaliśmy tam na powrocie w super wygodnym, (a jednocześnie niedrogim), hotelu Europa Executive:
http://www.europaexecutive.it/?lang=en
Widoki okolicznych gór zapierały dech w piersiach a powietrze było rześkie i „elektryzujące” 

#C jak Ceny
W tym temacie bywa różnie. Kolega Adaś Rybak był we Włoszech i nie znalazł tam niczego taniego. Bywa i tak 
Ale my znaleźliśmy parę rzeczy tańszych niż w PL. Przede wszystkim:
– doskonała oliwa z oliwek, ceny w sklepach ok. 4-6 euro za 750 ml;
– doskonałe wina, szczególnie białe, ceny w sklepach od ok. 2-10 euro za 750 ml; można też w marketach lać prosto z „kranika” w cenie po 1,99 euro za litr!
– doskonałe cappuccino w barach, kawiarniach i restauracjach, w cenach od 1,8 do 2,5 euro;
– Aperol Spritz, z reguły równie doskonały, co i wcześniej wymienione cuda , serwowano w cenie od 3 do 5 euro. Dla przykładu ten sam trunek w krakowskiej „Mleczarni” na Kazimierzu jest w cenie 25 pln, czyli prawie 6 euro;
– ciuchy i buty w wybranych butikach marketowych ale i „streetowych”, często dużo tańsze niż w PL. Liczne sklepy outletowe i „fabryczne” (np. Bata ma kilka takich we Włoszech), kuszą wyprzedażami i extra promocjami, a ceny naprawdę świetne!
– produkty spożywcze w marketach typu EuroSpar czy Coop, albo w dobrze nam znanym Lidl’u, są w cenach porównywalnych lub niewiele wyższych niż w PL, ale z reguły jakościowo stoją o półkę albo i dwie wyżej.

Z rzeczy zdecydowanie droższych niż u nas to:
– paliwo – Diesel w średniej cenie 1,35 euro, Benzyna jeszcze więcej, bo 1,5 – 1,6 nawet! Kosmossss!!! Lepiej tankować u Słoweńców a jeszcze lepiej u Austriaków (0,99 euro za litr diesla);
– elektronika u nas dużo tańsza (choć tez chińska) 🙂 ;
– kosmetyki również dużo droższe:
– restauracje – makarony i sałatki po 9-10 euro, pizza dla jednej osoby 7-10 euro, desery (przepyszne!), po 5-6 euro, zup raczej nie jadają, to i my odpuszczaliśmy ten obszar. Napoje typu fanta czy sprite – 0,25 za 2-3 euro, woda mineralna – 2 euro za 0,75l.
Generalnie szału ni ma, a ceny jak dla nas wysokie. Ale z drugiej strony to dla nich są śmieszne i nie mogą być niższe, skoro gałka lodów kosztuje 1,30 euro… 

#D jak Dolomity
Piękneeeeee górrrryyyyy! I wysokie.
Cytując za Wikipedią: Najwyższe szczyty Dolomitów to: Punta Penia w masywie Marmolada – 3342 m n.p.m., a następnie Antelao – 3263 m n.p.m. W 2009 roku Dolomity wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

#E jak EuroSpin
Sieć dyskontów, w której można kupić np. polskie piwo Brok i rewelacyjne krakersy! Co ciekawe, sieć dostępna jest także w Słowenii i tam np. można też dostać rewelacyjne buły do „pljeskavicy”

#F jak Focaccia
Wikipedia informuje, że: „Focaccia – to potrawa kuchni włoskiej, jest to rodzaj pieczywa, będącego podstawą pizzy (bez sera i sosu pomidorowego – samo ciasto). Każdy region Włoch może się pochwalić inną odmianą focaccia, od suchego, z solą, ziołami (rozmaryn, szałwia) polanego oliwą ciasta, do pulchnego z suszonymi pomidorami i oliwkami. Zazwyczaj podawane na ciepło.
Focaccia podawane jest przed posiłkiem dla zaspokojenia pierwszego głodu oraz do innych potraw jako dodatek.”

#G jak Grado
Doskonale ktoś to miasteczko opisał tutaj: http://www.kierunekwlochy.pl/grado-wlochy
Ja pozwolę sobie zacytować kilka zdań:
„Tutejszym architektom wzorowo udało się połączenie zabytkowej miejskiej starówki z nowoczesnymi hotelami. Świetnie zagospodarowano przestrzeń publiczną. Starannie wydobyto podziemne ruiny, które dziś można podziwiać na jednym z placów. Zadbano o ciekawą i nowoczesną formę architektury. Miejski deptak i większość uliczek nie jest wyłożona kiczowatą kostką znaną z polskich miast, tylko granitowymi płytami, które przybierają różne formy. Nadmorski bulwar, to połączenie kamienia z chromem i oryginalnymi latarniami. Na podwyższeniu zbudowano punkt obserwacyjny z widokiem na morze. W niegdyś pustych miejscach starówki stworzono skwery z nowoczesnym oświetleniem, ławkami, zadbaną zielenią. W centralnym punkcie miasteczka znajduje się jachtowa przystań, z czterech stron otoczona kamieniczkami, do której prowadzi kanał, podobny do tych w Wenecji. Wokół przystani zlokalizowane są bary i restauracje. Prostopadle od przystani rozchodzą się uliczki, które są zamknięte dla ruchu samochodowego. Wieczorami tętnią życiem…”

Plaża w Grado może nie powala. Piasek ciemny, wejście płatne i pełno wszędzie Niemców i Austriaków, ale na 2-3 dni warto tam zajrzeć, bo naprawdę w miasteczku jest uroczo.

A tu jeszcze jeden link nt. Grado: http://krytykakulinarna.com/6-powodow-by-pojechac-do-grado-wlochy/

#H jak hałas
Włosi są narodem dosyć hałaśliwym. We własnym gronie, np. w restauracji czy w kawiarni, a jeszcze częściej w pracy, porozumiewają się „krzycząc”, żywo przy tym gestykulując 

#I jak Italia
Te ogromne Włochy są jednak mniejsze od Polski. My mamy ponad 312 tysięcy km², oni nieco ponad 301 tysięcy km². A wygląda to tak, jakby były ze dwa razy większe. Ale to dlatego, że są ze dwa razy dłuższe
Ciekawostką jest fakt, że nazwa Włochy jest używana wyłącznie w języku polskim. Pochodzi ona od celtyckiego plemienia Wolków (lub Wolsków) zamieszkującego w starożytności tereny obecnych Włoch, bliżej spokrewnionego z dzisiejszymi Walijczykami. W językach germańskich nazwa tego ludu przyjęła się jako Walh („obcy”). Następnie została ona zapożyczona przez polszczyznę w formie Wałch lub Wołch, która na zasadzie przestawki fonetycznej przybrała formę Włoch. Wkrótce Włochami zaczęto określać mieszkańców całego Półwyspu Apenińskiego. Z kolei formą wyrazu Włoch w liczbie mnogiej nazwano państwo zajmujące ten półwysep.

W innych językach nazwa Włoch (m.in. po włosku) jest wyrażona mniej lub bardziej przekształconą formą nazwy Italia. W Polsce termin ten jest również powszechnie używany, lecz najczęściej na określenie starożytnego państwa włoskiego. (żródło: Wikipedia)

#J jak Jezioro Garda
Powierzchnia: 370 km²
Długość: 51,9 km
Długość brzegu: 158,4 km
Największe i najczystsze jezioro tego kraju. Położone w połowie drogi między Wenecją a Mediolanem, w pobliżu Alp Adamello i Trydenckich. Jezioro leży w granicach 3 prowincji Włoch: Trydent, Werona i Brescia. Do 1918 roku północna część jeziora należała do Austro-Węgier.

Nazwa jeziora pochodzi od miejscowości Garda. Wcześniej – do XII wieku – nosiło ono nazwę Benàco.

Wokół jeziora Garda znajduje się wiele miasteczek turystycznych i kurortów, sprzyja temu łagodny klimat, dzięki któremu podziwiać można tu roślinność śródziemnomorską. Miejscowości wokół jeziora zachwycają zabytkową zabudową (historyczne centra miast, dawne zamki i fortece) oraz dobrze zagospodarowanymi plażami żwirowymi z łagodnym zejściem do jeziora. Północna część jeziora – bardziej górzysta i wietrzna – jest chętnie odwiedzana przez windsurferów. W południowej części jeziora woda jest cieplejsza, znajdują się tam liczne kempingi, parki rozrywki oraz źródła termalne[1].

Ciekawostką jest fakt, że północna część jeziora Garda znajduje się w autonomicznym regionie Trentino. Język niemiecki ma tam równoprawny status z językiem włoskim. (żródło: Wikipedia)

#K jak kuchnia (w tym wypadku oczywiście włoska)
To będzie absolutnie tylko moja, prywatna opinia. Zatem nie sugerujcie się nią, ewentualnie możecie z nią polemizować. Macie prawo 
Jak dla mnie, „szału ni ma, pośladków nie urywa” 
Pizza – wiadomo, najlepsza na świecie. Ale już makarony (czyli włoska „pasta”), bywają średnie, żeby nie powiedzieć słabe. Sałatki bardzo przeciętne. Zup właściwie nie było szans spróbować, bo niewiele ich było. Mięsiwa najlepiej wyglądają na surowo przygotowane do pieczenia w marketach typu „Coop” czy „EuroSpar”/”InterSpar”. Niestety nie miałem okazji (jeszcze) tam pogotować, więc do tematu wrócimy. Może zmienię nawet zdanie… 

#L jak Lido di Spina
Byłem tam kiedyś z Bratem  (Jarosław Kaliciński) i było bardzo fajnie 
Tym razem nie starczyło czasu, ale były snute plany w tym kierunku… 

#M jak Modena
W Modenie nie byłem, ale za to przywiozłem sobie zapasy „aceto balsamico di modena” 
Jeśli chcecie dowiedzieć się jak powstaje tradycyjny ocet balsamiczny (nie to, co jest na półkach w marketach), to zapraszam tutaj:
http://pozornie-zalezna.blog.pl/2014/09/19/tradycyjny-ocet-balsamiczny-z-modeny-zwiedzamy-wytwornie/

#N jak niesamowite tunele!!!
Nawet na lokalnych drogach, na totalnych zadupiach, nie trzeba wspinać się po serpentynach, (no albo dzieje się to sporadycznie i na własne życzenie). Wszędzie są tunele. Włosi są z pewnością Mistrzami Świata w temacie budowy i eksploatacji tuneli. Jadąc od strony Werony w kierunku Jeziora Garda, a potem w Dolomity, mijałem dziesiątki tuneli, których długość sięgała nawet 3 km. Ale to nic, bo najdłuższe tunele we Włoszech sięgają nawet niespełna 13 km długości!!! Przykładem jest tunel du Fréjus – tunel drogowy łączący Modane we Francji z Bardonecchią we Włoszech (na trasie Lyon-Turyn) pod przełęczą Col du Fréjus w Alpach Kotyjskich. https://pl.wikipedia.org/wiki/Tunnel_du_Fr%C3%A9jus

#O jak outlet
Jest tego sporo we Włoszech. Pierwsze napotkaliśmy w Trieście. Potem przed Padwą, w Padwie, w Weronie… ech… nic tylko kupować i szastać kasą, bo ubrania i buty piękne, a przy tym dużo tańsze niż w PL. Odradzam zaś wizytę w mocno reklamowanym miasteczku outletowym w miejscowości Palmanova (Palmanova Outlet Village), bo ceny były normalne, tylko te górne dopisali i przekreślili…

#P jak Padwa
Padwa jest bardzo sympatycznym miasteczkiem. Zachwyca swą urokliwością i zaraża pięknem licznych zabytków. Najważniejszym z nich jest niewątpliwie Bazylika Św. Antoniego, która nawet mnie, „jancychrysta”, zafascynowała! Ale pięknych budowli i placów jest tu od groma. Polecam również zajrzeć na Piazza della Frutta i Piazza delle Erbe, aby podziwiać niesamowity Pałac Sprawiedliwości (Palazzo della Ragione) i ewentualnie zrobić zakupy w jego pasażu handlowym.
Padwa to miasto do którego chce się wracać. Tu możesz poczuć się już po kilku chwilach, jak u siebie. Nieduża przestrzeń ułatwia zwiedzanie. Wszędzie blisko, wszędzie czysto, wszędzie ładnie… 

#Q jak Quattro Formaggi
Pizza z czterema rodzajami sera, (najczęściej są to: mozzarella, gorgonzola, ricotta i parmezan), czyli coś dla miłośników pizzy i sera! 

#R jak rower.
To chyba najbardziej popularny i zarazem najlepszy środek transportu w miasteczkach nadmorskich i nie tylko. Włosi nawet psy wożą w koszykach na rowerach, a te chyba to lubią, bo wyglądały na szczęśliwe. 
Prawie całe Włochy są pokryte gęstą siecią ścieżek rowerowych, a najwięcej jest ich w regionie Jeziora Garda. Zainteresowanych tym tematem odsyłam do strony: http://www.kierunekwlochy.pl/rowerem-przez-wlochy-drogi-rowerowe
Tam znajdziecie mnóstwo pożytecznych informacji na temat „pedałowania po Włoszech” 

#S jak Słowenia
Słowenia jest dla mnie cały czas niesamowitą zagadką. Do 1991 roku była częścią Jugosławii, ale już na początku XXI wieku stała się jednym z najbogatszych krajów Europy Środkowej. W 2004 weszła do UE, a w 2007 do strefy Euro (jako pierwszy kraj postkomunistyczny). Jak Słoweńcy tego dokonali? Może Wy wiecie? Bo ja czytam i czytam, ale jakoś dalej „nie kumam czaczy” Wszystko wskazuje na to, że jednak najsilniej na Słoweńców oddziaływali Austriacy i Włosi. Państwo graniczy zresztą zarówno z Austrią, jak i z Włochami i jest w większości krajem górzystym. Słoweńcy mają zaledwie 46,6 km długości wybrzeża, co powoduje automatycznie, że ciężko tam o tani nocleg, niestety.
Jeśli kiedyś będzie Wam dane tam trafić, warto odwiedzić stolicę – Ljubljanę, Maribor, a na wybrzeżu Koper i Piran. Zainteresowanych większą ilością ciekawostek odsyłam poniżej:
http://anormalnyswiat.blogspot.com/2014/06/sowenia-nie-myl-ze-sowacja.html

#T jak Triest
Pierwsze duże miasto we Włoszech, jeśli wjedziecie od strony Słowenii. Miasto dość mocno uprzemysłowione i nieco zaniedbane na przedmieściach, ale za to w centrum czysto i „na bogato”. Na Piazza dell’Unità d’Italia można spocząć w jednej z licznych kawiarni, aby podziwiać piękne, otaczające plac pałace i napić się boskiego Capuccino za 1,8 euro! 

#U jak uwaga na skutery!!!!!
Szczególnie w Trieście „Skuterowcy” napsuli mi sporo krwi i dali się ostro we znaki. Pojawiali się „znikąd”, wymuszali pierwszeństwo, wyprzedzali z prawej, itp. Itd. Jeżdżąc po centrum Triestu oczy trzeba mieć naprawdę dookoła głowy. Ale to niestety zjawisko spotykane w każdym większym mieście we Włoszech!

#V jak vignieta
Jadąc do Włoch dobrze jest zaopatrzyć się w winietę czeską (310 Kć na 10 dni), austriacką (8,8 euro na 10 dni) i słoweńską (15 euro za tydzień). Jeśli planujecie dłuższy pobyt, to oczywiście bierzcie „miesięczne”, bo wyjdą korzystniej niż 2x tydzień. Można oczywiście jechać drogami bezpłatnymi, ale wtedy trzeba przeznaczyć na dojazd chyba kilka dni! 

#W jak Werona
Podobno to miasto zakochanych… Nas rozczarowało. Kupa ludzi, balkon, jeden ładny plac i jeden ładny most. Wg. mnie Werona jest mocno przereklamowana, za to można tam kupić dużo fajnych ciuchów 

#X jak archiwum X
Włosi też ten serial chyba oglądają, choć pewności nie mam 

#Y jak Yeti
We Włoszech w temacie Yeti jest tak, jak u nas w temacie „uczciwych polityków”. Czyli wszyscy o nim i o nich słyszeli, ale nikt go ani ich nie widział… 

#Z jak zabytki.
Italia to kraj pełen zabytków. Nawet w najmniejszych miasteczkach, przez które przejeżdżaliśmy, widywaliśmy piękne płace, kościoły a często i zamki z murami obronnymi. Zauważyłem też, że każde szanujące się nawet małe miasteczko, musi mieć wysoką wieżę dzwonniczą, (która kiedyś pełniła z pewnością także funkcje obserwacyjno – obronne), taka na minimum 40-50 metrów. Bo jak nie to lipa…